Steki z tuńczyka

Nasze pierwsze doświadczenia ze stekiem z tuńczyka były słabe – bardzo słabe. Zamówiliśmy po takowym steku w jednej z sieciówek rybnych – nie powiem o którą chodzi, mogę jednak zdradzić że jej nazwa zaczyna się na N a kończy na H 🙂
Steki, które dostaliśmy były tak suche, że Holendrzy mogli by ich używać do osuszania morza, a przy tym twarde jak kamień i żylaste jak łyda Pudziana. Jednym słowem – porażka. Od tamtej pory nie probowaliśmy nigdzie tuńczyka zamawiać, ani kupować wychodząc z założenia że pewnie taka jego uroda. Taka sytuacja trwała aż do ostatnich wakacji, gdy szukając pomysłu na kolację w Lizbońskiej Pingo Doce (portugalska Biedronka) zauważyłem steki z tuńczyka w bardzo dobrej cenie. Decydując za nasza czwórkę postanowiłem zaryzykować i teraz stek z tuńczyka jest dla mnie równie fajny jak z wołowiny!

Składniki:

  • 2 piękne steki z tuńczyka – tuńczyk tym szlachetniejszy, im mniej białych żyłek ma mięso (odwrotnie niż wołowina)
  • 2 ząbki czosnku
  • sól morska
  • świeżo mielony pieprz
  • łyżka masła klarowanego

Steki z tuńczyka wyjmujemy z lodówki na minimum godzinę przed planowaną konsumpcją. Nacieramy przeciśniętym przez praskę czosnkiem, oprószamy pieprzem, na 5 min przed smażeniem solą.
Rozgrzewamy mocno patelnię grillową (lub zwykłą, jeśli nie mamy grillowej) a następnie rozpuszczamy połowę łyżki masła klarowanego.
Gdy jest rozgrzane, kładziemy steki i smażymy od minuty do 2 w zależności od ulubionego stopnia wysmażenia. Działa tu ta sama skala co przy stekach wołowych: rare, medium, well-done.
Jak tylko przerzucimy steki na drugą stronę, rozpuszczamy na patelni obok resztę masła i polewamy nim lub smarujemy steki pędzelkiem. Zdejmujemy steki z patelni, dajemy im 2 minuty odpocząć.

Podajemy z bagietką lub pieczonym ziemniakiem, oraz lampką białego wina.
Smacznego!